Koalicji kres

26 sierpnia podczas posiedzenia rady politycznej koalicji rządzącej, tejże koalicji nastał kres. Zakładana w formacie 3 plus 1 po wyborach parlamentarnych w 2012 roku, nie zdołała przetrwać dwóch lat. I chociaż wielu politologów przewidywało, że stabilnością i trwałością odznaczać się raczej nie będzie, to sami koalicjanci twierdzili, w szczególności socjaldemokraci, że szczęśliwie dotrwa do kolejnych wyborów.

Należy przyznać, że zatwierdzony program pracy koalicji, regularne posiedzenia powstałej rady politycznej – skądinąd tworu bardzo dziwnego – dawały złudzenie, że czwórka partnerów potrafi pogodzić swe interesy i znajdzie sposoby rozwiązania niełatwych problemów. Niestety, tak się nie stało.

To właśnie lider socjaldemokratów, premier, uznał, że jeden z czterech partnerów – AWPL, nadużyła jego cierpliwości. Formalnym powodem do takiej decyzji posłużyło ponowne zatwierdzenie przez ministra Jarosława Niewierowicza na stanowisku wiceministra energetyki Renaty Cytackiej. Przypomnijmy, że zwolnienie wszystkich wiceministrów zakładało, iż każdy z nich, wobec kogo służby specjalne nie będą miały zarzutów, ponownie obejmie swe stanowisko. Wyjątkiem tu się stała jedynie Renata Cytacka, która w międzyczasie, według premiera, stała się niekompetentną. I, co za tym idzie, nie musiała objąć tego stanowiska. Krnąbrnego ministra, który jednak przyjął na powrót ją do pracy, premier w błyskawicznym tempie zaproponował pani prezydent zdymisjonować. Tak się też stało. Chociaż całkiem niedawno, przed miesiącem, to pani prezydent zapewniła ministra Niewierowicza, że ma jej poparcie.

Co więcej, nagle premier uznał – w jednej osobie – że członek koalicji – AWPL – żadnego stanowiska w rządzie nie otrzyma. To ogłosił publicznie przed posiedzeniem rady politycznej. Czym zdziwił pozostałych koalicjantów – zarówno Partię Pracy jak i Porządek i Sprawiedliwość. Prawda, Partia Pracy przeszła nad tą decyzją do porządku dziennego, bo, jak się okazało, to jej przedstawiciel miałby objąć stanowisko ministra energetyki w nowych warunkach. Jedynie lider Porządku i Sprawiedliwości praktycznie do ostatniej chwili bronił pozycji, że koalicja w istniejącym formacie powinna nadal pracować.

Wydaje się, że to nie premierowi, ale liderom AWPL musiałaby się skończyć cierpliwość, bowiem koalicyjni partnerzy, w szczególności socjaldemokraci, ciągle mitrężyli w kwestiach rozwiązywania problemów najbardziej aktualnych dla mniejszości narodowych, w tym Polaków, których m. in. AWPL jest reprezentantem. Tworzenie ciągłych komisji, przesuwanie terminów omawiania i realizacji podjętych zobowiązań kazały zwątpić w szczerość intencji partnerów z koalicji. A przecież to właśnie socjaldemokraci w swym programie wyborczym mieli wpisane, że będą dążyli do rozwiązania kwestii pisowni nazwisk w wersji oryginalnej oraz przyjęcia Ustawy o mniejszościach narodowych. Zagadnienia te zostały też przeniesione do programu koalicji.

Nie musimy wątpić w to, że dla przedstawicieli mniejszości narodowych, tak jak dla wszystkich obywateli kraju, bardzo ważny jest wzrost gospodarczy, zmniejszenie bezrobocia, rozwiązanie takich kwestii, jak obniżenie cen ogrzewania i in., to jednak od lat trwające przepychanki w sferze problemów uznawanych za prawa mniejszości narodowych, budzą ciągle negatywne emocje.

Niestety, ale jest tak, że o ile na początkowym etapie współpracy koalicyjnej, socjaldemokraci i ich lider starali się przesunąć termin omawiania aktualnych dla mniejszości spraw (a to o miesiąc, a to po wyborach, a to „w grudniu po południu”), to kiedy wreszcie doszło do merytorycznych dyskusji, nagle oświadczyli (uczynił to osobiście premier), że nie może być mowy o podwójnym nazewnictwie, czy też używaniu języka mniejszości w urzędach, a używanie w pisowni nazwisk liter nieobecnych w litewskim alfabecie, poszczególni działacze uznali wręcz za zdradę Litwy i litewskości.

W tej sytuacji frakcja AWPL starała się jednak mimo wszystko znaleźć argumenty, przedstawić takie projekty, czy też poprawki do ustaw, które mogłyby rozwiązanie tak długo odwlekanych spraw doprowadzić do oczekiwanego finału. Wydaje się, że sprawa Renaty Cytackiej, która urosła nieomalże do problemu państwowego i, jak uważają niektórzy, rozpadu poprzedniego formatu koalicji, stała się dla socjaldemokratów doskonałym powodem, by usunąć, a raczej zmusić AWPL do odejścia z koalicji. Odrzucając emocje, powinniśmy chyba przyznać, że osobiste sympatie i animozje lub też przytakiwanie im na zlecenie innych osób, nie mogą być powodem zatwierdzania czy też nie odpowiednich urzędników. Renata Cytacka, jak wiadomo, naraziła się pani prezydent, bowiem powiedziała, że głowa państwa nie jest obiektywna w ocenie stanu praw mniejszości narodowych na Litwie. Właśnie za co znalazła się pod pręgierzem opinii publicznej (śledzono, czy w dniu świąt wywiesza flagę państwową, wytykano jej polski zapis nazwy ulicy na jej domu).

Owszem, AWPL mogła zrezygnować z proponowania Cytackiej na stanowisko wiceministra. Ale czy to by uratowało sytuację. Wątpliwe. Bowiem minione dwa lata pracy w koalicji w kwestii realizacji postulatów mniejszości narodowych, wyraźnie wskazywały na to, że partnerzy nie mają zamiaru wywiązywać się ze swoich obietnic. Sprawa Cytackiej stała się wprost idealnym powodem do położenia kresu koalicji w formacie 3 plus 1. Tym bardziej, jak twierdzą niektórzy litewscy politycy, politolodzy oraz dziennikarze (w tym Audrius Bačiulis z „Veidasu”, którego trudno posądzić o wielkie sympatie wobec Polaków), socjaldemokratom przeszkadzał minister Niewierowicz, bowiem nie był stronnikiem ich interesów w kwestiach energetyki. Głosy o tym, że młody, wykształcony, znający języki obce minister nie pasuje do gabinetu składającego się z partyjnej nomenklatury, choć nieliczne, jednak są słyszane w litewskim środowisku. Zabrzmiało nawet pytanie, co czeka Litwę, jeżeli tacy ministrowie są dymisjonowani jako pierwsi. Jednak chęć usunięcia AWPL z koalicji okazała się silniejsza od interesów państwa.

Ciekawe jest w tej grze stanowisko pani prezydent. W okamgnieniu podpisała dekret o dymisji ministra Niewierowicza, wiedząc bez wątpienia, że kolejnym kandydatem na to stanowisko będzie kandydat Partii Pracy. Chociaż pamięć ludzka jest zawodna, jednak to, jaki stosunek miała Dalia Grybauskaitė do udziału w koalicji rządzącej Partii Pracy, otwarte twierdzenie, że jej przedstawiciele nie muszą znaleźć się w rządzie, nie zapraszanie jej przywódców na posiedzenia komitetu obrony narodowej i sugerowanie, że to oni mają interesy w Moskwie, doskonale jeszcze pamiętamy. I oto ministerstwem, które ma decydujący wpływ na energetyczne usamodzielnienie się kraju, ma kierować przedstawiciel partii, którą prezydent osobiście oskarżyła o posiadanie nieprzejrzystych interesów. Interesujące rozwiązanie.

Wbrew dość skomplikowanej sytuacji geopolitycznej, wielkiej wrzawie o zagrożeniu płynącym ze Wschodu, roli jedności strategicznych partnerów, praktyczne kroki czynione w realnym życiu odbiegają od rzeczywistości. Polacy na Litwie nadal są, jak wynika z ostatnich wydarzeń (AWPL m. in. została oskarżona o próbę zasiania chaosu w państwie) są większym zagrożeniem niż Moskwa. M. in na naradzie z członkami rządu w dniu wyjścia AWPL z koalicji, prezydent wśród spraw wymagających szczególnej uwagi, zaakcentowała zwrócenia wzroku na Litwę Wschodnią, która wymaga „dodatkowej troski”. Prezydent powiedziała wprost: o ile my w ten region nie zainwestujemy, to zainwestują inni. Na czym polegać będą te inwestycje. Widocznie, jak przed dwudziestu laty, na „sianiu litewskości”. Wydaje się jednak, że nie tędy prowadzi droga do realizacji tak ulubionego hasła „integracja”. By być zintegrowanym z państwem zamieszkania, obywatel powinien odczuwać troskę o jego interesy, rzeczywiste, a nie te, które, według swego widzimisię, narzucają decydenci od polityki.

A tak na marginesie, ciekawe, jaką pozycję zajmą pozostali koalicjanci wobec przyjęcia m. in. Ustawy o mniejszościach narodowych, pisowni nazwisk. Może potrafią się wznieść ponad zaściankowość i wreszcie uznają, że muszą one być zgodne z duchem europejskich dokumentów o prawach mniejszości narodowych (m.in. do tego po raz kolejny nawołuje litewskich partnerów MSZ Rzeczypospolitej Polskiej). Niestety, raczej trudno w to uwierzyć.

Janina Lisiewicz

Batalie o rząd i poselski immunitet

W takim scenariuszu kiedy Sąd Konstytucyjny uznał wybory za prawomocne (zaistniałe naruszenia nie mogły definitywnie wpłynąć na końcowe wyniki, więc zakwestionował je jedynie w jednym okręgu oraz uznał rankingowanie na liście Partii Pracy co do czterech osób za nieuczciwe), a Sejm je zaaprobował (prawda, z drugiego podejścia) pani prezydent nie pozostawało nic innego, jak zwołać posiedzenie nowego Sejmu. Jednak, by po raz kolejny zademonstrować swe niezadowolenie, Dalia Grybauskaitė postanowiła nie brać udziału w zaprzysiężeniu posłów nowej kadencji. Był to krok bezprecedensowy, oceniony jako wielki afront wybranym w demokratycznych wyborach posłom i nie świadczący najlepiej o głowie państwa.

Partia szachów w obsadzie Sejm – pani prezydent trwała więc nadal. Na przewodniczącego Sejmu został wybrany przedstawiciel Partii Pracy Vydas Gedvilas, zaś na jego pierwszego zastępcę Vytautas Gapšys. Prezydent nazwała to sprzeniewierzeniem się socjaldemokratów danym obietnicom, strofowała zarówno ich lidera jak i całą partię niczym niesfornych uczniaków za to, że, jej zdaniem, nie poczuwają się do należytej odpowiedzialności za losy kraju. Jednak zaproponowała Algirdasa Butkevičiusa jako kandydata na premiera.

Po dość burzliwej dyskusji podczas omawiania kandydatury lidera socjaldemokratów w Sejmie, kiedy to opozycja mówiła wprost, że nie jest należytym kandydatem, jednak większością głosów (90) przy 40 sprzeciwu i 4 powstrzymujących się od głosowania, Algirdas Butkevičius został przez Sejm wybrany na stanowisko premiera. Pani prezydent powierzyła więc mu formowanie gabinetu ministrów. Ma tego dokonać w ciągu 15 dni. A jak wynika z kolejnych jej oświadczeń, nie będzie miał łatwego zadania.

Dalia Grybauskaitė stoi twardo na pozycji nie kierowania do rządu przedstawicieli Partii Pracy. Na dokładkę dorzuciła, że kandydaci na ministrów muszą nie tylko wykazać się kompetencją (aż się prosi tu pytanie, w jakim stopniu kompetentnym w sprawach ochrony zdrowia był prawnik pan Šukys, czy też pani lekarz Juknevičienė zarządzająca wojskowością) i nie mieć prywatnych interesów w tych resortach, którymi mają zamiar kierować, ale też wykazać się znajomością jednego z trzech tzw. roboczych języków Unii Europejskiej (prezydent obiecała to osobiście sprawdzić w rozmowach z kandydatami i tu chyba jednak przesadziła, bowiem raczej się wierzy tej rangi urzędnikom, kiedy deklarują określoną znajomość obcego języka. No i mamy język państwowy, w którym powinny odbywać się oficjalne rozmowy w państwie. Czy też ta zasada obowiązywać ma tylko przedstawicieli mniejszości narodowych), argumentując to tym, że w drugim półroczu 2013 roku Litwa (a więc też każdy minister kolegom z innych krajów) będzie przewodniczyła UE.

Czy będzie to wystarczające sito na wyłowienie „niepożądanych osób”, już wkrótce się dowiemy. Czterej pierwsi kandydaci odbyli rozmowę z panią prezydent w ubiegły wtorek. Rozmowy trwały od pięciu do prawie 40 minut. Niektórzy, jak np. kandydat na objęcie teki w ministerstwie łączności (od socjaldemokratów) byli egzaminowani też ze znajomości angielskiego. Panie: Birutė Vesaitė (resort gospodarki), Virginija Baltraitienė (oświaty i nauki) oraz Loreta Graužinienė (pracy i opieki socjalnej) obcowały z panią prezydent dłużej, ale nie były zbyt wylewne w komentowaniu tego tete-a-tete.

Na naszym „polskim podwórku” dzieją się raczej pozytywne rzeczy. Dodatkowo posłami na Sejm w wyniku ostatecznych decyzji prezesa AWPL Waldemara Tomaszewskiego pozostania w Parlamencie Europejskim, a Zdzisława Palewicza – na stanowisku mera rejonu solecznickiego, zostali Zbigniew Jedziński i Irina Rozowa (Alians Rosjan). Na przewodniczącą frakcji AWPL wybrano Ritę Tamašunienė, zaś na jej zastępcę – Wandę Krawczonok. Panie będą pracowały odpowiednio w komitetach budżetu i finansów oraz zarządzania państwem i samorządów.

Poseł Jarosław Narkiewicz znalazł się w komitecie oświaty i nauki, Józef Kwiatkowski – ds. socjalnych i pracy, zaś Michał Mackiewicz – bezpieczeństwa narodowego i obrony. Po raz pierwszy szansę objąć przewodnictwo w jednym z sejmowych komitetów uzyskał przedstawiciel AWPL: Leonard Talmont ma stanąć na czele Komitetu Praw Człowieka. Jeszcze jedna dość wysoka nominacja czeka na AWPL – możliwe jest objęcie stanowiska wiceprzewodniczącego Sejmu, bowiem w ubiegły wtorek głosowano za tym, by było siedmiu wicespeakerów. Jednak ma to nastąpić w nieco późniejszym terminie.

O ile sprawa formowania rządu nie utknie w ślepym zaułku ze względu na różnicę zdań pomiędzy partiami a panią prezydent, stanowisko ministra energetyki miałby objąć Jarosław Niewierowicz, obecnie pełniący funkcje dyrektora spółki LitPolLink, były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Gediminasa Kirkilasa. O ile wcześniej żądanie tek ministerialnych przez AWPL było dość po chamsku komentowane przez niektórych politologów, którzy dopuszczali jedynie możliwość, że partia ta reprezentować swoje interesy zaproponuje komuś z przedstawicieli litewskiej „nomenklatury”, to w świetle wytypowania właśnie Jarosława Niewierowicza, większość komentatorów musiała przyznać, że kandydat na ministra energetyki od AWPL jest bodajże najlepszy: posiada odpowiednie wykształcenie, doświadczenie pracy w tej dziedzinie oraz m. in. w ambasadzie RL w Polsce i USA, no i zna języki obce. Ponadto jest stosunkowo młody – ma 37 lat. Cóż, jak głosi przysłowie: nie wypadliśmy sroce spod ogona. Tylko o tym zbyt często zapominają bracia Litwini.

Najoporniej udaje się wyłonić swych kandydatów na ministrów Partii Pracy. Już kilka kandydatur do teki ministra rolnictwa oraz kultury zostało „wybrakowanych” przez premiera. Doszło nawet do kuriozalnego w pewnym stopniu wypadku: tekę ministra rolnictwa miał objąć były wiceminister resortu z ramienia konserwatystów. Najprawdopodobniej jednak (po niezbyt udanych komentarzach swojej decyzji) ani ministrem nie zostanie, ani w „swojej” partii nie będzie już miał wielkiego zaufania.

Przedstawiciele AWPL – jako koalicjanci – mają też dostać kilka tek wiceministrów. Oprócz resortu energetyki, miałyby to być posady w ministerstwie oświaty i nauki, kultury oraz rolnictwa bądź łączności. Wydaje się jednak, że na te nominacje będziemy musieli poczekać. Batalia o rząd jeszcze przed nami. O ile pomyślnie się skończy, jako społeczność będziemy mogli wreszcie czuć się usatysfakcjonowani, bowiem obok przedstawicieli „większości”, Polacy będą współrządzili krajem, dla którego rozwoju i rozkwitu pracowało niejedno pokolenie rodaków.

Za wielką próbę trwałości koalicji uważane jest głosowanie nad pozbawieniem immunitetu poselskiego trzech posłów z ramienia Partii Pracy. Podczas wtorkowych obrad w Sejmie postanowiono utworzyć komisję, która ma – po przeanalizowaniu faktów – przygotować rezolucję w sprawie zgody lub nie na pozbawienie immunitetu poselskiego trójki posłów Partii Pracy, w tym jej lidera Wiktora Uspaskicha. Ma ona pracować do 21 grudnia. Przewodniczy komisji Andrius Mazuronis (PiS), zaś jego zastępcą jest Artūras Paulauskas (PP). Możliwie, że zajdą tu jednak zmiany, bowiem stanowisko wiceprzewodniczącego należałoby przekazać opozycji (z jej ramienia jest w jej składzie były minister sprawiedliwości Remigijus Šimašius).

Formowanie rządu i batalia o zachowanie immunitetu poselskiego dla trójki przedstawicieli Partii Pracy – to dwa tematy, które, najprawdopodobniej, do świąt będą dominowały na litewskiej scenie politycznej.

W Glinciszkach – sąd nad Zimą

Tegoroczne zapusty rejonu wileńskiego świętowano w Glinciszkach. Tu w malowniczej scenerii dworku Jeleńskich ogłoszono sąd nad Zimą. Nie było to łatwe zadanie, bowiem piękna, słoneczna pogoda oraz zimowe atrakcje nie sprzyjały oskarżeniu. Ale tradycja nakazuje na zapusty przegnać zimę za pola i lasy, więc kto nie wystraszył się mrozu śpieszył do Glinciszek. Tu, przy wejściu do parku czekały na gości urocze dziewczęta, które wraz z miłym Zajączkiem i skocznie przygrywającym akordeonistą, przybyłym zawieszały na szyi symbol święta – lukrowane precle na wstążeczce.

Święto zapustowe zainaugurowała mer rejonu wileńskiego Maria Rekść wraz ze starostą Henrykiem Gierulskim. Witając przybyłych pani mer mówiła w trzech językach: polskim, litewskim i rosyjskim, by wszystkim mieszkańcom i gościom oddać należyte honory. Czytaj dalej W Glinciszkach – sąd nad Zimą

Sukces poparty codzienną pracą

W końcu stycznia odbyła się sprawozdawcza konferencja Trockiego Rejonowego Oddziału AWPL. Zostały omówione na niej wyniki minionych wyborów samorządowych oraz przedstawione osiągnięcia minionego roku. Wiele uwagi poświęcono też planom i zadaniom jakie stoją przed radnymi z ramienia AWPL oraz koalicją w rozpoczynającym się roku.

Konferencję zagaiła prezes Trockiego Oddziału AWPL Maria Pucz. W swym przemówieniu zobrazowała stan posiadania zarówno od strony statystycznej, jak też oceny wyników wyborów i pozycji zajmowanej w koalicji rządzącej.

Czytaj dalej Sukces poparty codzienną pracą

Z kół i oddziałów ZPL. Święto w Czarnym Borze

25 listopada br. w Czarnym Borze odbyła się jubileuszowa impreza 20-lecia miejscowego Koła ZPL i 15-lecia AWPL.

Obchody jubileuszu rozpoczęła Msza św. w miejscowym kościele, którą odprawił ks. proboszcz Józef Narkun. We Mszy św. uczestniczyli mieszkańcy, członkowie kół oraz honorowi goście: mer samorządu rejonu wileńskiego, wiceprezes Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, Maria Rekść oraz poseł na Sejm Republiki Litewskiej, prezes oddziału trockiego Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i ZPL Jarosław Narkiewicz.

Po nabożeństwie w Ośrodku Kultury odbył się koncert, który prowadziła Janina Jurcewicz. Koncert był przeplatany występami zespołów i przemówieniami dostojnych gości oraz organizatorów. Czytaj dalej Z kół i oddziałów ZPL. Święto w Czarnym Borze

Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – 15 lat na mapie politycznej Litwy

Jubileusz 15-lecia założenia obchodziła ubiegłej soboty Akcja Wyborcza Polaków na Litwie. Powstała z konieczności, w związku ze zmianą ustawodawstwa Republiki Litewskiej w 1994 roku zabraniającego uczestniczenia w wyborach organizacji społecznych. Na V nadzwyczajnym zjeździe ZPL poparto starania grupy inicjatywnej o powołanie partii pod nazwą Akcja Wyborcza ZPL, następnie zmienioną na AWPL. 28 sierpnia odbył się zjazd założycielski partii, który poprzedziło zbieranie podpisów założycieli (739 osób), przygotowanie programu i statutu. Czytaj dalej Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – 15 lat na mapie politycznej Litwy

Zwycięstwo! Tylko nasze czy też całej Litwy?

Po raz pierwszy w najnowszej historii tej ziemi, Polak, jeden z liderów Związku Polaków na Litwie, prezes Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, poseł na Sejm RL, kandydował na stanowisko prezydenta Republiki Litewskiej. Waldemar Tomaszewski startował w wyborach z ramienia AWPL, przy bardzo aktywnym poparciu wszystkich polskich organizacji na Litwie. Startował w bardzo niełatwych wyborach, kiedy praktycznie od ich ogłoszenia do godziny X poprzez rankingi, badania opinii publicznej głoszono zwycięstwo jednej z siedmiu kandydatów – Dali Grybauskaite.

Pani Dalia – komisarz unijna z Brukseli, była wyraźną faworytką wyborów. I wygrała je, chociaż w ostatnich tygodniach wylano na nią dużo brudów. Pani Grybauskaite zwyciężyła już w pierwszej turze, bowiem udział w głosowaniu wzięło prawie 52 proc. osób uprawnionych do głosowania i prawie 70 proc. Czytaj dalej Zwycięstwo! Tylko nasze czy też całej Litwy?