W dniach 23-27 września w Wilnie i na Wileńszczyźnie odbywały się uroczystości ponarskie organizowane przez Stowarzyszenie „Rodzina Ponarska”, których współorganizatorami są Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, a partnerami Ambasada RP w Wilnie, Instytut Pamięci Narodowej, DKP w Wilnie oraz Trocki Oddział Rejonowy ZPL i fundacja „Samostanowienie”.
Ofiary rzezi ponarskiej
25 września w DKP w Wilnie odbyła się konferencja ponarska. Po przywitaniu obecnych przez organizatorów i muzycznym przerywniku został wyświetlony dokumentalny film o Ponarach, który wprowadził zebranych w klimat tego miejsca zagłady około stu tysięcy osób. Około 70 tysięcy ofiar stanowiły osoby narodowości żydowskiej, w większości obywatele II Rzeczypospolitej, Polacy, Romowie oraz przedstawiciele innych narodowości, którzy ponieśli śmierć w ponarskich dołach z rąk niemieckich oprawców oraz ich litewskich pomagierów z formacji kolaborujących z nazistami.
Tegoroczna konferencja miała na celu przedstawienie sylwetek tych, którzy zostali zamordowani w Ponarach. Należy odnotować, że bestialsko byli tu mordowani przedstawiciele różnych warstw społecznych, osoby w różnym wieku: naukowcy, duchowni, harcerze, gimnazjaliści, członkowie organizacji niepodległościowych i ludzie, którzy trafiali tu jako zakładnicy.
Onkolog światowej sławy
Sylwetkę Kazimierza Pelczara – wybitnego naukowca, pioniera polskiej onkologii i jednego z powszechnie znanych i szanowanych obywateli międzywojennego Wilna przedstawiła zebranym dr Krystyna Rotkiewicz w referacie „Profesor Pelczar – sława polskiej onkologii i ofiara zbrodni ponarskiej”.
Urodzony w Truskawcu na obecnej Ukrainie, gdzie jego ojciec również lekarz kierował zakładem balneologicznym, po skończeniu szkoły udał się na studia do Krakowa. Naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim przerwała mu I wojna światowa – został powołany do armii austriackiej. Po pobycie w rosyjskiej niewoli, wstąpił do armii polskiej, brał udział jako lekarz wojskowy w Bitwie Warszawskiej. Po wojnie bolszewickiej kontynuował naukę i uzyskał doktorat w 1925 roku. Pracując w Collegium Medicum w Krakowie pogłębiał wiedzę w różnych zakładach naukowych, gdzie prowadził badania nowotworowe. Pracował m.in. w Berlinie i Paryżu. W 1930 roku został zaproszony przez Uniwersytet Stefana Batorego do Wilna, gdzie kierował katedrą Patologii Ogólnej Wydziału Medycznego oraz Wydziałem Bakteriologicznym, pełnił też funkcje dziekana oraz zastępcy dziekana. Wychował wielu znakomitych lekarzy i badaczy. To dzięki jego kontaktom i prowadzonej pracy w Wilnie odbyła się 4. Międzynarodowa Konferencja Kongresu Walki z Rakiem. Profesor Pelczar wprowadzał nowe leki, m.in. heparynę i kefalinę. Zastrzyki z kefaliną produkowano na jego zlecenie w Berlinie. Praktyczne zastosowanie terapii umożliwił założony przez profesora w 1931 roku w Wilnie Zakład Leczniczo-Badawczy dla Chorych na Nowotwory przy ul. Połockiej 6. Szpital taki powstał w Wilnie jako pierwszy na terenach II RP. W latach 30. do leczenia nowotworów stosowano tu promieniotwórczy rad. Profesor udzielał się też społecznie, m.in. w Towarzystwie Dobroczynności. Po wybuchu wojny Kazimierz Pelczar zakłada Polski Komitet Pomocy Ofiarom Wojny, kieruje Sekcją Polską Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. I chociaż otrzymuje propozycje podjęcia pracy w Rzymie, Londynie i Nowym Jorku pozostaje w Wilnie.
Niestety, 16 września 1943 roku został aresztowany w grupie 100 zakładników po wykonaniu przez AK wyroku na konfidencie gestapo i saugumy Marionasie Padabie i 17 września rozstrzelany w Ponarach. Rodzina nie zdołała uzyskać zwolnienia profesora u miejscowych władz niemieckich, a telefon z Berlina, że ma być zwolniony miał miejsce za późno – profesora rozstrzelano w pierwszej dziesiątce zakładników wraz z profesorem Mieczysławem Gutkowskim. Jak podkreśliła
dr Krystyna Rotkiewicz, na gmachu przy ul. Połockiej 6 w ramach obchodów 60-lecia powstania zakładu leczniczego, została umieszczona tablica upamiętniająca profesora Kazimierza Pelczara. Dzięki staraniom dr Rotkiewicz, w Wilnie znalazła się też ulica nazwana imieniem profesora. Pani Krystyna zdradziła też niejako tajemnicę, że możliwie przy Instytucie Onkologii w Wilnie stanie pomnik wybitnego uczonego, prekursora walki z rakiem.
Symboliczne, że podczas trwania uroczystości ponarskich w Warszawie, na 65. posiedzeniu Senatu RP została podjęta uchwała w sprawie upamiętnienia 75. rocznicy śmierci profesora. Uchwałę tę z rąk marszałka Senatu odebrała córka profesora Maria Pelczar.
Patriotyczna młodzież
Życiorys komendanta ZHP na Litwie Kowieńskiej Zbigniewa Skłodowskiego przybliżył uczestnikom konferencji członek ZHPnL Artur Kołoszewski. Opowiedział o powstaniu hufców harcerskich w Kownie, Poniewieżu oraz Wiłkomierzu i działalności Zbigniewa Skłodowskiego, który w 1937 roku założył drużynę harcerską im. księcia Józefa Poniatowskiego. Harcerze na Litwie Kowieńskiej w czasie II wojny światowej działali w konspiracji, m.in. zdołali zachować sporo broni, która potem była przerzucana na tereny Wileńszczyzny. Jedną z chlubnych akcji harcerzy było wydobycie sztandarów wojska polskiego z obozu jenieckiego. Wiele zrobili też, by jak najwięcej jeńców wydobyć z obozu i ulokować w polskich rodzinach na terenie Litwy, a także umożliwić im opuszczenie terenu Litwy. Aktywna działalność Zbigniewa Skłodowskiego nie uszła uwadze władz litewskich kolaborujących z Niemcami. Poszukiwany przez saugumę został aresztowany w Wilnie. Po ciężkim śledztwie i torturach, nikogo nie wydając, został rozstrzelany w Ponarach 14 czerwca 1942 roku. Warto odnotować, że harcerze z Litwy Kowieńskiej zasilali gromadnie szeregi AK i wielki ich procent (m.in. z Poniewieża) brał udział w operacji „Ostra Brama”. Na konferencji byli obecni dwaj synowie brata mamy Zbigniewa Skłodowskiego, którzy podzielili się wspomnieniami rodzinnymi.
Ojcowie, których nie znali…
Bardzo wymownymi i jakże wzruszającymi były opowiadania Marii Wieloch i Zbigniewa Sienkiewicza o swoich ojcach, którzy zostali rozstrzelani w Ponarach ujętych w bloku „Nasi ojcowie ofiarami zbrodni ponarskiej”.
Maria Wieloch nigdy nie widziała swego ojca, zginął zanim się urodziła. Jednak zachowała drobne pamiątki i grypsy, jak mówi – największy skarb. W tych listach pisanych z więzienia na Łukiszkach, ojciec kierował słowa również do niej, mającej przyjść na świat, chociaż nie wiedział czy to będzie córka czy też syn.
Stanisław Wieloch, działacz „Światpolu” ewakuował się z pracownikami biura w Warszawie do Wilna. Tu po raz pierwszy został aresztowany przez władze sowieckie 1 września 1940 roku, ale po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w czerwcu 1941 roku więźniowie rozbroili strażników i niektórym udało się wyjść na wolność, był wśród nich również pan Stanisław. Włączył się aktywnie w działalność konspiracyjną, kierował odcinkiem E VII w wywiadzie „Wachlarza”. Pracę konspiracyjną pomagała mu ukrywać działalność handlowa – mógł się swobodnie poruszać i kontaktować z ludźmi. W podziemiu uczestniczył w wyrabianiu dokumentów meldunkowych i dowodów osobistych, w pracowni zakładu fotograficznego przy ul. Zamkowej. W ten sposób uratował życie wielu ludziom. Ponadto działał w wywiadzie dalekiego zasięgu na linii Wilno-Dyneburg. 9 sierpnia 1942 roku został w domu aresztowany przez gestapo. Na trzy dni w ich mieszkaniu urządzono „kocioł”, ale na szczęście nikt nie wpadł. We wrześniu został przeniesiony z gestapo na Łukiszki. Po zachorowaniu na tyfus został umieszczony w szpitalu zakaźnym na Zwierzyńcu, skąd proponowano mu zorganizować ucieczkę. Ale był zbyt słaby, by jej dokonać o własnych siłach i nie chciał narażać personelu szpitala, dzięki którego determinacji mógł nawet spotkać się z żoną. Po powrocie na Łukiszki dostając paczki z domu udawało mu się przesyłać grypsy umiejętnie chowane w zwracanych woreczkach na żywność. Z kolei żona zapiekała listy w plackach…
18 lutego 1943 roku paczki od żony nie przyjęto, co świadczyło o tym, że adresata już nie ma w więzieniu. Jak wynikło z dokumentów – został rozstrzelany w Ponarach 18 lutego 1943 roku.
Na tej samej liście osób skazanych na rozstrzelanie figuruje też nazwisko Władysława Sienkiewicza. Lista – to pismo mówiące o tym, że osoby na niej wpisane będą odebrane z Łukiszek przez funkcjonariuszy Niemieckiej Policji Bezpieczeństwa w ramach „zwolnienia” 20 Polaków. Faktycznie było to pismo o wywiezieniu tych osób na rozstrzelanie. Gestapo wydało żonie Stanisława Wielocha zaświadczenie, że mąż jej został skazany na śmierć. Są też dane o wykonaniu wyroku kary śmierci wobec innych osób z tej listy.
Ojciec Zbigniewa Sienkiewicza – Władysław był pracownikiem Polskich Kolei Państwowych. Został aresztowany przez Policję Bezpieczeństwa i SD
1 września 1942 roku i osadzony w areszcie śledczym, a następnie na Łukiszkach. 18 lutego 1943 roku został przekazany w ręce Niemieckiej Policji Bezpieczeństwa i tego samego dnia rozstrzelany w Ponarach. Ojciec prowadził działalność konspiracyjną, o której syn nie wiedział. Jako pamiątka po ojcu pozostał mu gryps (szczęśliwie nie zauważony przez strażników) napisany na glinianym dzbanku, w którym mama przekazywała jedzenie. Matki Zbigniewa Sienkiewicza i Marii Wieloch przyjaźniły się ze sobą, ale oni poznali się dopiero przed rokiem. Pismo o skierowaniu ich ojców na kaźń trafiło do matki pani Marii – Zofii Wieloch przypadkowo. Kiedy w 1976 roku w Polsce sądzono zbrodniarzy litewskich, którzy brali udział w mordowaniu ludności w Ponarach, jeden z jej znajomych, pracujący w sądzie, ujrzawszy na jednym z dokumentów sądowych znajome nazwisko, zrobił jego kopię.
Żyć wbrew wszystkiemu
Niezwykle dramatyczne opowiadanie o pobycie w nazistowskim obozie koncentracyjnym w Ravensbrück zabrzmiało na konferencji z ust byłej więźniarki tego kobiecego obozu pani Krystyny Kosmal. Trafiła tam wraz z matką z powstańczej Warszawy mając 12 lat. Przez szczęśliwy przypadek udało się jej uniknąć bycia królikiem doświadczalnym – w obozie tym prowadzono pseudomedyczne eksperymenty na więźniarkach, co kaleczyło je na resztę życia czy doprowadzało do śmierci. Kobiety uśmiercano też w komorach gazowych i poprzez podanie dosercowego zastrzyku fenolu. Prochy z krematorium, jak wspominała pani Krystyna, wrzucano do pobliskiego dużego jeziora. Teraz, kiedy byłe więźniarki przybywają na obchody rocznicy wyzwolenia obozu, na taflę jeziora rzucają biało-czerwone róże i jest to niesamowity widok: jezioro – zbiorowa mogiła tysięcy kobiet – usłane różami. Pani Krystyna jako jedno z najbardziej koszmarnych wspomnień z tamtych czasów przypomina „marsz śmierci”, kiedy to w obliczu zbliżającej się ofensywy wojsk aliantów, władze obozowe postanowiły ewakuować więźniarki. Szły uszeregowane w kolumny w ciągu kilku dni bez jedzenia i wypoczynku. Z tysiąca osób w kolumnie, w której znalazła się z matką, przy życiu pozostało kilkadziesiąt kobiet. Krystyna na pewnym odcinku drogi dźwigała mamę na swoich wątłych dziecięcych ramionach pełznąc na czworakach… Jak się okazało, wyzwolenie też nie było końcem ich udręki. Musiały przeżyć sporo strachu i zagrożeń, zanim dostały się do Poznania, a potem Warszawy. Wyzbyć się obozowych koszmarów, uleczyć ciało i duszę pomogły jej góry – jej miłość i pasja. Pomimo okrutnych doświadczeń i przeżyć pani Krystyna potrafiła zachować wiele ciepła wobec ludzi, pogodę i życzliwość. Dziś spotyka się z młodzieżą, by opowiadając o latach ciężkich wojennych doświadczeń nie tylko pokazać jak wiele nieszczęść i cierpień przyniosła wojna, ale też zachować pamięć o tych ludziach, w których życiorysie zaistniał ten okrutny czas. W Wilnie, pani Krystyna Kosmala spotkała się z młodzieżą z Gimnazjum im. Jana Pawła II.
Polska kwatera – oddanie hołdu rodakom
Główne uroczystości Dnia Ponarskiego odbyły się 26 września w Kwaterze Polskiej w Ponarach. Została tu odprawiona Msza św. polowa, którą koncelebrowało troje księży: Józef Aszkiełowicz, Jerzy Witkowski i Henryk Naumowicz. Ksiądz Henryk w wygłoszonej homilii m.in. mówił o tym, że od samego początku badań zbrodni ponarskiej, jeszcze za czasów sowieckich, ukryto istotę sprawy – kogo tu mordowano. Byli to w większości obywatele II Rzeczypospolitej różnych narodowości. Kapłan stwierdził, że dziś zbieramy pokłosie tamtego kłamstwa. Zaznaczył, że „prawda nie wybrzmiała z ust papieża Franciszka, który nic nie powiedział, co spotkało Polaków”. Zebrani modlili się za męczenników ponarskich: wileńską młodzież, harcerzy, inteligencję, naukowców, duchowieństwo, żołnierzy AK, zakładników tu rozstrzeliwanych. Modlono się też za oprawców, by Bóg wybaczył im zło, które uczynili.
Wieńce i kwiaty, zapalone znicze były wyrazem oddania hołdu zamordowanym przez oddziały SS, policję niemiecką i kolaborujące z nazistami formacje litewskie. Mówiąc o tej zbrodni prezes Stowarzyszenia „Rodzina Ponarska” Maria Wieloch podkreśliła, że Polacy wciąż czekają na słowa przeprosin ze strony Litwinów. Pragną też ścisłej współpracy, by zarówno w muzeum w Ponarach, jak i Muzeum Ofiar Ludobójstwa zaistniała prawda o Polakach, którzy ginęli w Ponarach i katowniach za walkę o wolność ojczyzny. Dziś w Muzeum Ofiar Ludobójstwa jest informacja zaledwie o trzech osobach: Bronisławie Komorowskim, Kazimierzu Pelczarze i członkini ZWZ Zofii Dunin-Borkowskiej. Stowarzyszenie będzie dążyło do popełnienia tej informacji w muzeach litewskich. Niestety, współpraca, chociaż istnieje, mogłaby być o wiele efektywniejsza. Jak zaznaczyła prezes, w Polsce też nie jest z tą informacją o Ponarach najlepiej. Dopiero od przyszłego roku do podręczników w polskich liceach trafi informacja o Ponarach.
O tym, że zmowa milczenia może być przerwana świadczyć może wykazywana w ciągu ostatnich lat uwaga władz RP wobec ponarskiej tragedii. List do uczestników wileńskich uroczystości ponarskich przysłał marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński, który w Ponarach odczytała ambasador RP na Litwie Urszula Doroszewska. M.in. znalazły się nim takie słowa: „Zachowanie pamięci o zbrodni ponarskiej, która zajmuje w polskiej historii miejsce szczególne, jest naszym wielkim moralnym obowiązkiem wobec pomordowanych na wileńskiej ziemi, a także wobec przyszłości, którą budować musimy w oparciu o prawdę i poszanowanie najdroższych nam wartości. Przez wiele lat zbrodnie dokonane na obywatelach II Rzeczypospolitej były zacierane, sprawców nigdy nie spotkała zasłużona kara, zaś tym, którzy wiedzieli o tysiącach ludzi złożonych w ponarskich dołach, nakazano milczenie. Dzisiaj pochylając głowy w hołdzie pomordowanym, musimy stale pamiętać, jak wielkim złem jest zafałszowywanie przeszłości. Dlatego bardzo dziękuje Stowarzyszeniu „Rodzina Ponarska” oraz wszystkim, którzy nie ustają w staraniach, by świat dowiedział się o koszmarze, jaki rozegrał się na podwileńskich Ponarach, o tysiącach zamordowanych Żydów i Polaków”.
Z kolei w liście sekretarza stanu, pełnomocnika rządu RP do spraw obchodów stulecia niepodległości Jarosława Sellina zostało napisane: „(…) Skromna liczba nazwisk znajdująca się na polskim upamiętnieniu w żaden sposób nie oddaje rozmiarów tej strasznej zbrodni, w której życie straciło około 80 tys. polskich obywateli. Lista 331 osób jest raczej świadectwem naszej bezradności badawczej wynikłej ze skrupulatnego zacierania wszelkich śladów przez sprawców w sposób najbardziej barbarzyński z możliwych, poprzez profanowanie i niszczenie szczątków ofiar. Bezsilność ta nie zwalnia nas jednak z obowiązku stałego dążenia do ustalania tożsamości nieznanych dotąd ofiar i wyjaśniania wszystkich aspektów i okoliczności tej zbrodni. (…)”.
Jan Kasprzyk – dyrektor Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych w swoim liście napisał o tym, że: „(…) Władze niepodległej Rzeczypospolitej nigdy nie zgodzą się na przeinaczanie prawdy historycznej, jak również na zapomnienie o ofiarach, poniesionych przez naszą Ojczyznę w czasie II wojny światowej, również tu, na Wileńszczyźnie. (…) Ginęli tu ludzie różnych narodowości, solidarni w swym tragicznym losie, równi wobec śmierci. (…) Na pewno chcieliby, aby o nich pamiętać. To bardzo ludzkie – dążyć do tego, by pozostawić po sobie ślad w ludzkiej pamięci. Ta pamięć powinna czemuś służyć, zmuszać do wysiłku, by w przyszłości nie dopuścić do podobnych rzeczy (…)”.
W uroczystościach w Kwaterze Polskiej w Ponarach wzięli udział licznie przybyli przedstawiciele społeczności polskiej z Wileńszczyzny.
Tego samego dnia odbyła się również konferencja dla młodzieży – uczestniczącej w uroczystościach w Ponarach w DKP w Wilnie.
Ostatniego dnia uroczystości ponarskich oddano hołd profesorowi Kazimierzowi Pelczarowi, składając kwiaty pod tablicą na ul. Połockiej 6 w Wilnie i Henrykowi Pilściowi – harcerzowi i żołnierzowi AK na jego symbolicznym grobie na Cmentarzu Bernardyńskim.
Uczestnicy uroczystości ponarskich odwiedzili też Zułów. Tu w Alei Pamięci Narodowej złożyli kwiaty pod stelą i dębem ponarskimi oraz przy kamieniu upamiętniającym Marszałka Józefa Piłsudskiego – twórcy niepodległości.
Cześć Ich Pamięci