Wrzesień w polskiej świadomości narodowej już od 79 lat kojarzony jest z II wojną światową, walką osamotnionego kraju z brunatnym i czerwonym totalitaryzmami, wielką tragedią, jaka spotkała naród polski, który zdeterminowany stanął do walki z okupantami i w ciągu sześciu wojennych lat na wszystkich frontach tej wojny oraz w kraju stracił co szóstego obywatela. Jednym z symboli chwały polskiego oręża i ducha jest bitwa pod Wizną, która została stoczona w pierwszej dekadzie września. Westerplatte, Wizna, obrona Warszawy, Grodna… Polska się broniła przed nawałnicą…
Śladami historii
Zgodnie z ustalonym kalendarzem działalności zatwierdzonym przez Zarząd Wileńskiego Oddziału Miejskiego Związku Polaków na Litwie, prezesi kół oddziału (ponad 50 osób) wyruszyli 8 września autokarem z Wilna w kierunku Łomży i Białegostoku, do miejsca znanego jako teren bitwy pod Wizną. Wybrano dłuższą, ale bardziej interesującą i malowniczą trasę, która prowadziła przez krainę jezior. I chociaż duży autokar miał wielkie trudności poruszania się po jakże wąskich i krętych drogach, to te niewygody kompensowały urocze widoki.
Uczestnicy wyprawy mogli też zrobić sobie powtórkę z geografii i historii (dzięki kolegom-przewodnikom, pasjonatom historii Pawłowi Giedrojciowi i Walentemu Wojnille).
Wzruszającymi chwilami uroczystości był Apel Pamięci Oręża Polskiego oraz wzbicie się w pogodne niebo nad Górą Strękową tysiąca gołębi
Integracyjne śniadanie mieliśmy w Sejnach, po którym zwiedziliśmy Bazylikę Nawiedzenia NMP (podominikański zespół kościoła i budynków klasztornych), gdzie spoczywa biskup Antoni Baranowski (Antanas Baranauskas) oraz znajduje się cudowna figurka Matki Boskiej Sejneńskiej. Jest tu od 1619 roku, a w 1975 otrzymała koronę papieską. Nieopodal bazyliki stoi pomnik biskupowi i poecie, którego autorem jest litewski rzeźbiarz Gediminas Jakūbonis (autor m.in. wileńskiego pomnika Adama Mickiewicza).
Kolejnym punktem zwiedzania i poznania historii tej krainy oraz walk z Krzyżakami była Nidzica. Znajduje się tu jeden z najlepiej zachowanych zamków krzyżackich z XIV wieku. Mogliśmy go obejrzeć i zwiedzić oraz odpocząć od podróży na jego terenie. U podnóża zamku znajduje się obiekt Dziedzictwa Kulinarnego Warmii, Mazur i Powiśla Miodosytnia Miody Nidzica (1868 r.), są tu produkowane słynne miody.
Mijany Augustów nie tylko uczciliśmy przypomnieniem historii budowy Kanału Augustowskiego, ale też kultową piosenką „Beata”. Na trasie brzmiał często śpiew, bowiem towarzyszył nam lubiany na Wileńszczyźnie wykonawca Andrzej Wołkonowski.
Do celu pierwszego dnia podróży – Zamku w Pułtusku – Domu Polonii – dotarliśmy o godzinie 20.00 i po rozlokowaniu się w zamkowych pokojach (należy do Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, które zechciało nam życzliwie użyczyć gościnności) udaliśmy się na uroczystą kolację na taras nad Narwią, którą uatrakcyjnił swym śpiewem Andrzej Wołkonowski.
Polskie Termopile
Niedziela 9 września była tym dniem, kiedy osiągnąć mieliśmy zasadniczy cel naszej podróży – miejsce bitwy pod Wizną. Miejscowe obchody 79. rocznicy walk nad Narwią, na Górze Strękowej zostały zainaugurowane Mszą św., prezentacją pocztów sztandarowych i kompanii wojskowych. Obchodom towarzyszył Apel Poległych, złożenie wieńców i zapalenie zniczy oraz prezentacja historii bitwy i wydarzeń towarzyszących formowania jej historii przez jej fanów: Stowarzyszenia „Wizna 39” oraz Fundacji „Honor i Ojczyzna” im. Majora Władysława Raginisa.
Uroczystości swoją obecnością zaszczycili posłowie na Sejm RP Bernadeta Krynicka i Lech Antoni Kołakowski, licznie przybyli miejscowi mieszkańcy okolicznych wsi oraz rodacy z wielu mniej i bardziej odległych miejscowości – ogółem około tysiąca osób.
Do naszej grupy członków Zarządu na Górze Strękowej dołączyli uczniowie wraz z nauczycielami wileńskich gimnazjów: im. Wł. Syrokomli,
J. Lelewela, S. Konarskiego oraz J. I. Kraszewskiego oraz członkowie Wileńskiego Klubu Rekonstrukcji Historycznej Garnizonu w Nowej Wilejce. Kilkuosobowe delegacje tworzyły poczty sztandarowe – każde gimnazjum przybyło wraz ze swoim sztandarem. Młodzież w szkolnych mundurkach i harcerze dostojnie reprezentowali swoje placówki.
Po modlitwie za dusze poległych oraz w intencji niepodległości i przemówieniach posłów, organizatorów uroczystości oraz prezesów Wileńskiego Oddziału Miejskiego ZPL Marka Kubiaka i Związku Polaków na Łotwie Tadeusza Stankiewicza udaliśmy się na miejsce, gdzie znajdują się pozostałości po schronie dowodzenia na Górze Strękowej. To tu bitwą dowodził i wykazał się męstwem i wiernością żołnierskiej przysiędze i honorowi dowódcy kapitan Władysław Raginis i porucznik Stanisław Brykalski. To oni, by podnieść ducha bojowego żołnierzy, wśród których było wielu rezerwistów, złożyli przysięgę, że żywi nie opuszczą pola walki.
Bitwa na odcinku Wizna, gdzie znajdowała się ważna strategicznie – otwierała drogę na Warszawę – przeprawa przez Narew jest nazywana polskimi Termopilami. To tu w dniach 7-10 września 1939 roku na odcinku 9 km, stanowiącym jeden z punktów linii obrony opartej o Narew, gdzie na wiosnę 1939 roku zbudowano bunkry wzdłuż rzeki (które jeszcze we wrześniu nie były w pełni wykończone) 700 żołnierzy i 20 oficerów (prawda, są podawane też inne liczby) stanęło na drodze XIX Korpusu Pancernego generała Heinza Guderiana, autora koncepcji wojny błyskawicznej. 42 tysiące żołnierzy niemieckich, czołgi, wozy pancerne, wspierane przez lotnictwo zostały zatrzymane na tym odcinku na kilka dni – 7-10 września, krwawe walki trwały w dniach 9-10.
To powstrzymanie natarcia niemieckich sił, które uskuteczniła praktycznie garstka polskich żołnierzy, pozwoliło opóźnić dotarcie ugrupowań nieprzyjaciela pod Warszawę i sformować tam siły obronne z różnych jednostek, które ściągały pod stolicę i dały szansę wycofującym się polskim jednostkom dotrzeć w uporządkowanym składzie do granicy Rumunii.
Po rozbiciu i zdobyciu kilku schronów, Niemcy nie mogąc zdobyć schronu dowództwa (porucznik Stanisław Brykalski został śmiertelnie ranny) wysłali parlamentarzystę, który oznajmił, że znajdujący się w niewoli polscy żołnierze zostaną rozstrzelani, o ile schron nie skapituluje.
Kapitan Władysław Raginis zwolnił żołnierzy obecnych w schronie z przysięgi, sam zaś, zgodnie ze złożoną przysięgą odebrał sobie życie poprzez wybuch granatu.

Zachować pamięć i godność
Niemcy już w pierwszych dniach wojny wykazali się gwałceniem wojskowych konwencji. Po zajęciu schronu podpalili jego wnętrze i zwłoki bohaterskiego dowódcy zostały opalone. Dopiero po kilku dniach miejscowi ludzie mogli pochować ciała oficerów. Zrobili to w miejscu ich śmierci, obok schronu. Ale nie dane było im tu spoczywać. Po 17 września, kiedy te tereny, zgodnie ze zmową Hitlera ze Stalinem, zajęła Armia Sowiecka, wydano postanowienie o przeniesieniu ciał ku podnóżu góry, przy szosie.
W latach 60. w miejscu tym, przy przydrożnej kapliczce ustawiono obelisk i kamień nagrobny z informacją o spoczywających tu żołnierzach. Dopiero po 72 latach z honorami należytymi polskim oficerom ich szczątki zostały uroczyście złożone w mogile na terenie schronu.
Obecnie co roku, w rocznicę bitwy odbywają się tu uroczystości ku czci tych, co stawili opór przewyższającym ich kilkadziesiąt razy siłom Niemiec hitlerowskich. Wielce interesującym i wzruszającym faktem jest to, że bohaterski opór kilkuset polskich żołnierzy znalazł odzwierciedlenie w muzyce. Nie tylko polski zespół „Forteca” ma w swym repertuarze utwór „Bitwa pod Wizną”, ale też światowej sławy formacja szwedzka „Sabaton”. Po otrzymaniu od jednego z fanów wiadomości na temat stoczonej przez Polaków bitwy pod Wizną, stworzyła utwór „40 : 1”. Jest on bardzo często wykonywany na koncertach grupy, która jest zauroczona bohaterstwem polskich żołnierzy. Był śpiewany również w Niemczech, gdzie w rytmie metalu oddano hołd bohaterom.
Podczas tegorocznych uroczystości wieńce na mogile bohaterskich oficerów złożyli przedstawiciele Wileńskiego Oddziału Miejskiego ZPL oraz prezes Związku Polaków na Łotwie Tadeusz Stankiewicz. Co wiąże Władysława Raginisa z Wilnem i Łotwą. Otóż przyszły oficer (zginął w wieku 31 lat) przyszedł na świat koło Dyneburga, zaś naukę pobierał w Wilnie. Możemy być dumni, że Kresy podarowały Macierzy kolejnego obrońcę, dla którego pojęcia Bóg, Honor, Ojczyzna nie były tylko hasłami, lecz życiową busolą.
Wzruszającymi chwilami uroczystości był Apel Pamięci Oręża Polskiego oraz wzbicie się w pogodne niebo nad Górą Strękową tysiąca gołębi, których właścicielami są hodowcy z okolicznych miejscowości.
Po oficjalnych uroczystościach i zjedzeniu żołnierskiej grochówki, wysłuchaliśmy opowiadania o bitwie oraz pogmatwanych historii dotyczących pochówku szczątków dwóch oficerów.
Prezes Fundacji „Honor i Ojczyzna” im. Majora Władysława Raginisa Dariusz Szymanowski opowiedział o tym, że wbrew temu, że bitwa ta świadczyła o męstwie i wierności przysiędze polskiego żołnierza, który w pierwszych dniach wojny musiał odpierać kilkadziesiąt razy przeważające siły wroga i dać radę z wielkim stresem psychicznym – z obronnych wzgórz doskonale widzieli jaka nawałnica stali, wspierana przez lotnictwo na nich rusza, jak wiele innych kart historii, doczekała się różnych interpretacji. Powstawały wersje, że kapitan Raginis mógł opuścić pole walki, być zastrzelonym przez własnych żołnierzy, którzy chcieli kapitulować…
Jak powiedział Dariusz Szymanowski, dorastając w pobliskiej wsi, gdzie był świadkiem opowiadań o wrześniowych wydarzeniach na Górze Strękowej, już w dorosłym życiu postanowił stanąć w obronie honoru oficera. Droga była jedna – odnalezienie szczątków kapitana. Temu poświęcił wiele sił wraz z kolegami z Fundacji.
Postanowili szukać w miejscu pochówku przy szosie, u podnóża góry. Z zachowanych zdjęć z przełomu lat 50. – 60. i wspomnień świadka wynikało, że pod tradycyjnym pomnikiem mogą znajdować się szczątki. Jako prywatna jednostka musieli pokonać wiele trudności, by dostać jednodobowe pozwolenie na przeprowadzenie ekshumacji. Prace rozpoczęli o drugiej nad ranem. Niestety, w miejscu mogiły nic nie znaleziono. Jednak pan Dariusz nie dał za wygraną. Jako geodeta postanowił gruntownie przyjrzeć się terenowi i porównać go ze zdjęciem. Postanowił zaryzykować i ponownie tego samego dnia podjąć jeszcze jedną próbę. Z oględzin i intuicji wynikało, że ciała mogą spoczywać obok mogiły, pod kamiennym chodnikiem. Intuicja geodety nie zawiodła. Poszukiwania okazały się owocne. Znaleziono szczątki Władysława Raginisa, co potwierdziła późniejsza ekspertyza DNA. Oględziny potwierdziły również to, że kapitan wysadził się granatem. Znaleziono również kilka drobiazgów: m.in. wieczne pióro.
Uroczystego żołnierskiego pochówku szczątków ciał dokonano w rocznicę bitwy w 2011 roku. Należy zaznaczyć, że wszystkie prace poszukiwawcze, jak i organizowane co roku obchody rocznicy są finansowane zarówno z prywatnych pieniędzy pana Dariusza Szymanowskiego jak i fundacji. Pan Szymanowski w rozmowie podkreślił, że jest to jego i kolegów pasja. W ten sposób spłacają dług wdzięczności…
Zarówno ta bitwa, jak i wiele późniejszych: Monte Cassino, Powstanie Warszawskie czy wileńska „Ostra Brama” nie wpisują się w schemat racjonalnych, planowanych skrupulatnie obliczanych scenariuszy przeprowadzanych operacji wojskowych. Ktoś z wybitnych mężów stanu powiedział, że takich wydarzeń nie można oceniać z punktu widzenia korzyści, wyników, a tylko celowi przyświecającej idei. A ta we wszystkich tych przypadkach była jedna – wolność ojczyzny, wierność odwiecznym tradycjom polskiego oręża i romantyzmowi, który nas, Polaków cechuje..
Podbudowani tak znamiennymi faktami z naszej chlubnej, chociaż wcale niełatwej historii, wracaliśmy do Wilna. Przez okna autokaru oglądaliśmy niezbyt zamożne miasteczka i wsie. Ale wszędzie dawało się odczuć pulsujące życie: trwały prace polowe, wykopki, większą część zabudowań pokrywały reklamy. Polska pracuje. Wszędzie spotykaliśmy stada krów, których u nas, na Litwie, podobno się nie opłaca hodować. A Polak potrafi. Potrafi pracować i walczyć w obronie swego domu, swego życia, godności, swego kraju. To odczucie bardzo podbudowuje i rodzi dumę, zarówno z życiorysów takich ludzi jak kapitan Raginis, jak i dzisiejszych pracowitych rodaków.
Członkowie Oddziału na czele z organizatorami wyprawy pod Wiznę: prezesem Markiem Kubiakiem oraz wiceprezes Krystyną Zimińską i członkiem Rady Oddziału Władysławem Wojniczem są wdzięczni sponsorom, dzięki którym ta wyprawa śladami naszej chlubnej historii stała się możliwa: Senatowi RP, Ambasadzie RP w Wilnie oraz realizującej przekazanie środków Senatu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”.