W miniony poniedziałek Narodowe Centrum Egzaminacyjne ogłosiło wyniki państwowych egzaminów z matematyki i języka litewskiego. Wyniki matury z języka litewskiego i literatury – jedynego obowiązkowego egzaminu, którego zdanie na poziomie państwowym daje możność ubiegania się o finansowane przez państwo studia uniwersyteckie, budzą duże zainteresowanie i emocje. Przypomnieć tu wypada, że zdanie szkolnej matury z litewskiego pozwala uzyskać świadectwo dojrzałości i podjąć nieodpłatne studia w kolegiach.
Od 2013 roku, na mocy Ustawy o oświacie przyjętej w marcu 2011 roku, uczniowie szkół mniejszości narodowych składają tzw. ujednolicony egzamin z języka litewskiego – czyli taki sam, jak ich koledzy ze szkół z państwowym językiem nauczania. Dzieje się tak nie bacząc na odmienny start – o 800 godzin mniej nauki języka litewskiego np. w szkołach polskich. Stosowane ulgi w ocenie prac (obowiązuje praca pisemna) są stopniowo zmniejszane, ponieważ w 2020 roku mają przestać obowiązywać. Społeczność polska, od chwili przyjęcia Ustawy o oświacie w marcu 2011 roku, mówi o dyskryminującym jej założeniu ujednolicenia matury z litewskiego, które wyraźnie zmniejsza szanse młodzieży po szkole z nielitewskim językiem nauczania dostania się na nieodpłatne studia uniwersyteckie i wymaga dodatkowego wysiłku, by nadrobić „nieobecne” godziny nauki języka litewskiego. Co czyni się najczęściej kosztem innych przedmiotów i zdrowia młodzieży. Nie chcą jednak tych argumentów uznać decydenci od oświaty. Wyniki matury z litewskiego na poziomie państwowym również w tym roku wskazują na to, że podjęta decyzja „zrównania” uderza w interesy młodzieży należącej do mniejszości narodowych.
Tego roku do egzaminu państwowego z języka litewskiego i literatury przystąpiło 18525 abiturientów, z których 17559 uczyło się w szkołach z państwowym językiem nauczania, zaś 966 – z językiem mniejszości narodowych. Do złożenia egzaminu upoważniało zdobycie 30 proc. punktów z możliwych do uzyskania. Egzamin zdało 89,04 proc., co jest o 0,72 proc. mniej niż w roku ubiegłym, kiedy wskaźnik ten sięgał 89,76 proc.
Tegoroczna matura z litewskiego na poziomie państwowego egzaminu stała się o wiele mniej pomyślna dla maturzystów ze szkół nielitewskich. Poradziło sobie z nią 80,74 proc. zdających, co jest o 7,13 proc. mniej niż w roku ubiegłym, kiedy państwowy egzamin z litewskiego pomyślnie zdało 87,87 proc. przedstawicieli szkół mniejszości narodowych.
Dla absolwentów szkół z litewskim językiem nauczania tegoroczny wskaźnik wynosi 89,5 proc. Egzamin państwowy z litewskiego nie może się też „pochwalić” ocenami w granicy 100 pkt – tego roku takie oceny uzyskało zaledwie 0,71 proc. składających (0,7 proc. ze szkół z litewskim i 0,2 proc. z językiem wykładowym mniejszości narodowych). Dla przykładu z matematyki wskaźnik ten wynosi 4,78 proc. Jak wynika z danych NCE, „setkowicze” uczyli się języka według rozszerzonego programu i mieli na półroczu oceny 9-10. Ciekawe, że większość maturzystów pisała rozprawkę (81,8 proc.), a najpopularniejszym tematem był „Co daje człowiekowi spokój” (wybrało go 61 proc.). Z kolei tekst literacki pisało 16,9 proc. maturzystów.
Warty odnotowania jest też fakt, że do egzaminu na poziomie państwowym przystąpiło aż 45,3 proc. abiturientów, których oceny z półrocza wynosiły od 2 do 6. Wynika z tego, że młodzież wyraźnie oddaje priorytet egzaminowi państwowemu. Jak podaje NCE, liczba osób ze szkół z polskim językiem nauczania, których oceny mieszczą się w tej granicy, wzrosła aż o 10 proc.
Oceniając wyniki egzaminu państwowego NCE pozwoliło sobie na aluzje, że w szkołach mniejszości narodowych oceny z wiedzy języka i literatury litewskiej są zawyżane. Skąd ten wniosek? Ano stąd, że maturzyści ze szkół z litewskim językiem nauczania, którzy na egzaminie potrafili uzyskać 40 proc. możliwych punktów, mieli podczas nauki średnią ocenę „5”, zaś ze szkół mniejszości narodowych – „7” i nawet „8”. Trudno uznać ten argument wiedząc, jak faktycznie znikome są ulgi w ocenach na maturze i jakie znaczenie ma to, że język litewski nie jest ojczystym językiem tych uczniów i nadal istnieje różnica godzin przeznaczonych na naukę litewskiego. Wynikające z tego różnice, nawet przy bardzo dużym wysiłku ze strony nauczycieli lituanistów pracujących np. w szkołach polskich, zniwelować jest bardzo trudno.
Tak, by zdać maturę z litewskiego abiturienci szkół z państwowym językiem nauczania mogą popełnić nie więcej niż 6 błędów gramatycznych i z leksyki, 12 – pisowni, 14 – przestankowych, 20 – stylistycznych i wyrazistości przekazu. Ze szkół mniejszości narodowych odpowiednio: 14, 25, 14 i 30. W porównaniu z 2013 rokiem, w 2016 uszczuplono pulę błędów o 1-2.
Wszyscy ci, którzy nie zdali państwowego egzaminu z języka i literatury litewskiej będą mogli przystąpić do niego w piątek – 7 lipca, by zdać go na poziomie szkolnym, co pozwoli na otrzymanie świadectwa dojrzałości, ale zamknie drogę do nieodpłatnych studiów na uniwersytecie.
Czy tegoroczne wyniki państwowego egzaminu z języka i literatury litewskiej staną się powodem do rzetelnej i głębokiej analizy przyczyn procentowego spadku liczby tych, co sobie z nią poradzili, dowiemy się już po egzaminacyjnej gorączce. Lecz nadzieja na to, że decydenci podejmą kroki na drodze do likwidacji dyskryminujących czynników podczas składania tego egzaminu przez maturzystów szkół z nauczaniem w językach mniejszości narodowych, coraz bardziej blednie. Metoda buldożera, niestety, jest w litewskiej polityce, również oświatowej, bardzo popularna.
Janina Lisiewicz