Zdyscyplinować posłów?!

Przyznajmy, na Litwie Sejm często występuje w roli przysłowiowego chłopca do bicia. To, że posłowie „nic nie robią”, są rozrzutni i jest ich za dużo lubią powtarzać zarówno obywatele w ulicznych wywiadach, jak i byli wybrańcy ludu. W trosce o to, jak zaznaczył, by podnieść prestiż instytucji ustawodawczej, konserwatysta Jurgis Razma zaproponował wnieść kilka – wielce drastycznych – poprawek do Statutu Sejmu RL. Jeden z najstarszych posłów (nie ze względu na wiek, lecz ilość sejmowych kadencji spędzonych w fotelu poselskim), wydaje się, trochę zagalopował w tym dbaniu o „prestiż” reprezentowanej instytucji, czy też chciał wydać się, jak się to mówi, bardziej świętym od papieża, czyli prezesa Chłopów i Zielonych, który planuje całkowicie zabronić spożywanie alkoholu w Sejmie, w tym wina, podczas wizyt zagranicznych gości.

Pan Razma posunął się jeszcze dalej, traktując kolegów, jak, za przeproszeniem, pierwszoklasistów, a nie odpowiedzialnych mężów stanu. Otóż proponuje, by na sali posiedzeń, w trakcie obrad posłowie nie tylko nie mieli prawa wstawać z miejsc, wychodzić z sali, czy po niej spacerować, zbierać się w grupki, ale też korzystać z telefonów komórkowych i… rozmawiać między sobą. Poseł konserwatysta motywuje swoje dość drastyczne ograniczenia tym, że koledzy posłowie nie słuchają uważnie prelegentów, nie wgłębiają się w treść ustaw, tylko odruchowo uczestniczą w głosowaniu, niekiedy gorączkowo pytając tuż przed oddaniem głosu, w jakiej kwestii muszą wydać werdykt. Cóż, jeżeli tak naprawdę jest, to nie jest w porządku.

Wydaje się jednak, że pan Razma jednak trochę przeholował w charakteryzowaniu stylu pracy kolegów. A co do zakazów, to trudno sobie wyobrazić, by takie restrykcje mogły być zastosowane w Sejmie. I kto by się objął pilnowania i egzekwowania zakazów: koledzy posłowie, a może prowadzący posiedzenie, czy sam przewodniczący? Może w ten sposób konserwatysta Jurgis Razma chce się wykazać zatroskaniem „o sprawy państwowe”, wbrew oskarżeniom tych, którzy są niezadowoleni z tego, że konserwatywno-chadecka partia dbając o własny wizerunek odmówiła udziału w negocjacjach z Chłopami i Zielonymi co do koalicji. Możliwe, że chce też w ten sposób „uprzyjemnić” życie w Sejmie dla nowicjuszy, których w obecnej kadencji mamy jak nigdy dużo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.