Batalie o rząd i poselski immunitet

W takim scenariuszu kiedy Sąd Konstytucyjny uznał wybory za prawomocne (zaistniałe naruszenia nie mogły definitywnie wpłynąć na końcowe wyniki, więc zakwestionował je jedynie w jednym okręgu oraz uznał rankingowanie na liście Partii Pracy co do czterech osób za nieuczciwe), a Sejm je zaaprobował (prawda, z drugiego podejścia) pani prezydent nie pozostawało nic innego, jak zwołać posiedzenie nowego Sejmu. Jednak, by po raz kolejny zademonstrować swe niezadowolenie, Dalia Grybauskaitė postanowiła nie brać udziału w zaprzysiężeniu posłów nowej kadencji. Był to krok bezprecedensowy, oceniony jako wielki afront wybranym w demokratycznych wyborach posłom i nie świadczący najlepiej o głowie państwa.

Partia szachów w obsadzie Sejm – pani prezydent trwała więc nadal. Na przewodniczącego Sejmu został wybrany przedstawiciel Partii Pracy Vydas Gedvilas, zaś na jego pierwszego zastępcę Vytautas Gapšys. Prezydent nazwała to sprzeniewierzeniem się socjaldemokratów danym obietnicom, strofowała zarówno ich lidera jak i całą partię niczym niesfornych uczniaków za to, że, jej zdaniem, nie poczuwają się do należytej odpowiedzialności za losy kraju. Jednak zaproponowała Algirdasa Butkevičiusa jako kandydata na premiera.

Po dość burzliwej dyskusji podczas omawiania kandydatury lidera socjaldemokratów w Sejmie, kiedy to opozycja mówiła wprost, że nie jest należytym kandydatem, jednak większością głosów (90) przy 40 sprzeciwu i 4 powstrzymujących się od głosowania, Algirdas Butkevičius został przez Sejm wybrany na stanowisko premiera. Pani prezydent powierzyła więc mu formowanie gabinetu ministrów. Ma tego dokonać w ciągu 15 dni. A jak wynika z kolejnych jej oświadczeń, nie będzie miał łatwego zadania.

Dalia Grybauskaitė stoi twardo na pozycji nie kierowania do rządu przedstawicieli Partii Pracy. Na dokładkę dorzuciła, że kandydaci na ministrów muszą nie tylko wykazać się kompetencją (aż się prosi tu pytanie, w jakim stopniu kompetentnym w sprawach ochrony zdrowia był prawnik pan Šukys, czy też pani lekarz Juknevičienė zarządzająca wojskowością) i nie mieć prywatnych interesów w tych resortach, którymi mają zamiar kierować, ale też wykazać się znajomością jednego z trzech tzw. roboczych języków Unii Europejskiej (prezydent obiecała to osobiście sprawdzić w rozmowach z kandydatami i tu chyba jednak przesadziła, bowiem raczej się wierzy tej rangi urzędnikom, kiedy deklarują określoną znajomość obcego języka. No i mamy język państwowy, w którym powinny odbywać się oficjalne rozmowy w państwie. Czy też ta zasada obowiązywać ma tylko przedstawicieli mniejszości narodowych), argumentując to tym, że w drugim półroczu 2013 roku Litwa (a więc też każdy minister kolegom z innych krajów) będzie przewodniczyła UE.

Czy będzie to wystarczające sito na wyłowienie „niepożądanych osób”, już wkrótce się dowiemy. Czterej pierwsi kandydaci odbyli rozmowę z panią prezydent w ubiegły wtorek. Rozmowy trwały od pięciu do prawie 40 minut. Niektórzy, jak np. kandydat na objęcie teki w ministerstwie łączności (od socjaldemokratów) byli egzaminowani też ze znajomości angielskiego. Panie: Birutė Vesaitė (resort gospodarki), Virginija Baltraitienė (oświaty i nauki) oraz Loreta Graužinienė (pracy i opieki socjalnej) obcowały z panią prezydent dłużej, ale nie były zbyt wylewne w komentowaniu tego tete-a-tete.

Na naszym „polskim podwórku” dzieją się raczej pozytywne rzeczy. Dodatkowo posłami na Sejm w wyniku ostatecznych decyzji prezesa AWPL Waldemara Tomaszewskiego pozostania w Parlamencie Europejskim, a Zdzisława Palewicza – na stanowisku mera rejonu solecznickiego, zostali Zbigniew Jedziński i Irina Rozowa (Alians Rosjan). Na przewodniczącą frakcji AWPL wybrano Ritę Tamašunienė, zaś na jej zastępcę – Wandę Krawczonok. Panie będą pracowały odpowiednio w komitetach budżetu i finansów oraz zarządzania państwem i samorządów.

Poseł Jarosław Narkiewicz znalazł się w komitecie oświaty i nauki, Józef Kwiatkowski – ds. socjalnych i pracy, zaś Michał Mackiewicz – bezpieczeństwa narodowego i obrony. Po raz pierwszy szansę objąć przewodnictwo w jednym z sejmowych komitetów uzyskał przedstawiciel AWPL: Leonard Talmont ma stanąć na czele Komitetu Praw Człowieka. Jeszcze jedna dość wysoka nominacja czeka na AWPL – możliwe jest objęcie stanowiska wiceprzewodniczącego Sejmu, bowiem w ubiegły wtorek głosowano za tym, by było siedmiu wicespeakerów. Jednak ma to nastąpić w nieco późniejszym terminie.

O ile sprawa formowania rządu nie utknie w ślepym zaułku ze względu na różnicę zdań pomiędzy partiami a panią prezydent, stanowisko ministra energetyki miałby objąć Jarosław Niewierowicz, obecnie pełniący funkcje dyrektora spółki LitPolLink, były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Gediminasa Kirkilasa. O ile wcześniej żądanie tek ministerialnych przez AWPL było dość po chamsku komentowane przez niektórych politologów, którzy dopuszczali jedynie możliwość, że partia ta reprezentować swoje interesy zaproponuje komuś z przedstawicieli litewskiej „nomenklatury”, to w świetle wytypowania właśnie Jarosława Niewierowicza, większość komentatorów musiała przyznać, że kandydat na ministra energetyki od AWPL jest bodajże najlepszy: posiada odpowiednie wykształcenie, doświadczenie pracy w tej dziedzinie oraz m. in. w ambasadzie RL w Polsce i USA, no i zna języki obce. Ponadto jest stosunkowo młody – ma 37 lat. Cóż, jak głosi przysłowie: nie wypadliśmy sroce spod ogona. Tylko o tym zbyt często zapominają bracia Litwini.

Najoporniej udaje się wyłonić swych kandydatów na ministrów Partii Pracy. Już kilka kandydatur do teki ministra rolnictwa oraz kultury zostało „wybrakowanych” przez premiera. Doszło nawet do kuriozalnego w pewnym stopniu wypadku: tekę ministra rolnictwa miał objąć były wiceminister resortu z ramienia konserwatystów. Najprawdopodobniej jednak (po niezbyt udanych komentarzach swojej decyzji) ani ministrem nie zostanie, ani w „swojej” partii nie będzie już miał wielkiego zaufania.

Przedstawiciele AWPL – jako koalicjanci – mają też dostać kilka tek wiceministrów. Oprócz resortu energetyki, miałyby to być posady w ministerstwie oświaty i nauki, kultury oraz rolnictwa bądź łączności. Wydaje się jednak, że na te nominacje będziemy musieli poczekać. Batalia o rząd jeszcze przed nami. O ile pomyślnie się skończy, jako społeczność będziemy mogli wreszcie czuć się usatysfakcjonowani, bowiem obok przedstawicieli „większości”, Polacy będą współrządzili krajem, dla którego rozwoju i rozkwitu pracowało niejedno pokolenie rodaków.

Za wielką próbę trwałości koalicji uważane jest głosowanie nad pozbawieniem immunitetu poselskiego trzech posłów z ramienia Partii Pracy. Podczas wtorkowych obrad w Sejmie postanowiono utworzyć komisję, która ma – po przeanalizowaniu faktów – przygotować rezolucję w sprawie zgody lub nie na pozbawienie immunitetu poselskiego trójki posłów Partii Pracy, w tym jej lidera Wiktora Uspaskicha. Ma ona pracować do 21 grudnia. Przewodniczy komisji Andrius Mazuronis (PiS), zaś jego zastępcą jest Artūras Paulauskas (PP). Możliwie, że zajdą tu jednak zmiany, bowiem stanowisko wiceprzewodniczącego należałoby przekazać opozycji (z jej ramienia jest w jej składzie były minister sprawiedliwości Remigijus Šimašius).

Formowanie rządu i batalia o zachowanie immunitetu poselskiego dla trójki przedstawicieli Partii Pracy – to dwa tematy, które, najprawdopodobniej, do świąt będą dominowały na litewskiej scenie politycznej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.