Na krótkim pasku kryzysowym i nauczyciel, i student
Tego roku w ławkach szkolnych na Litwie zasiądzie około 430 tysięcy uczniów, zaś na studiach będzie prawie 37 tysięcy młodych ludzi. Niestety, we wszystkich ogniwach oświaty tego roku mamy tendencje zniżkowe. Do szkół ogólnokształcących przyjdzie o 24 tysiące uczniów mniej, co oznacza, że liczba kompletów klasowych zmniejszy się prawie o 1000. Wyższe uczelnie nie doczekały się prawie 8 tysięcy studentów. Rząd jeszcze bardziej skomplikował sytuację szkół i nauczycieli, kiedy tuż przed początkiem roku szkolnego podjął uchwałę o tym, że ma być o 4-5 osób zwiększona liczba uczniów w klasach, a koszyczek ucznia zmniejszy się o ponad sto litów. Oznacza to, że dodatkowo zmniejszy się ilość klas, a wynagrodzenie nauczycieli, które ma być zmniejszone o 8 poc. ulegnie dodatkowemu obniżeniu z powodu mniejszej liczby godzin lekcyjnych. Na czym będzie się oszczędzało mając mniejsze pieniądze w tzw. koszyczku ucznia? Najczęściej pada odpowiedź, że zmniejszy się o jedną godzinę tygodniowo zajęcia pozalekcyjne. Jednak mniej zajęć w kółkach, zespołach – nie jest dobrym rozwiązaniem, kiedy mamy dość spory odsetek dzieci z tzw. grupy ryzyka oraz tych, których rodziców nie stać na płatne zajęcia dla swych dzieci.
Na własnym garnuszku
Tego roku realizowana reforma szkolnictwa wyższego przyniosła dla studentów nie tylko płatne studia (około 16 tysięcy zapłaci wcale niebagatelne sumy za możliwość uzyskania dyplomu), ale też obiecane kredyty dostały o wiele wyższe oprocentowanie niż to obiecywano na starcie reformy. Prawda, minister Steponavičius obiecuje, że różnicę od 5 do 11 proc. pokryje państwo, ale studenci odsetki (5-procentowe) będą musieli spłacać już podczas studiów, zaś po ich ukończeniu – 11-procentowe. Taka sytuacja zmusi nadal większość studentów pracować podczas nauki, co, oczywiście, nie będzie sprzyjało jakości studiów. Najsmutniejsze jednak jest to, że po kilku latach studiów i niemałych wydatkach, dyplomowani specjaliści – o ile rynek pracy się nie zmieni – mogą zasilić szeregi bezrobotnych. Niestety, reforma studiów nie potrafiła wyregulować potoku studentów, by wybrali te kierunki, z których specjalistów odczuwa głód rynek pracy. Szczególnie dotyczy to kierunków inżynieryjnych, technicznych, informatycznych, elektroniki. Nadal pozostają na fali studia uniwersyteckie i prym wiedzie zarządzanie (prawda, też medycyna), pozostawiając daleko w tyle studia w kolegiach.
Rejon wileński wiedzie prym
Polskie szkoły na Litwie, które od kilku lat balansują na granicy tendencji zmniejszania się liczby dzieci – o ile prognozy się sprawdzą, że ten rok szkolny jest ostatnim rokiem „niżowym” – możliwie nie będą musiały liczyć większych strat. Niestety, już od kilku lat musimy zapomnieć o wielkiej fali z początku lat 90. Najlepiej sytuacja z uczęszczaniem polskich dzieci do szkół z ojczystym językiem nauczania wygląda w rejonie wileńskim (czworo z pięciorga uczy się po polsku); w rejonie solecznickim takich dzieci jest troje z czworga i tylko stolica „traci” prawie połowę swego narybku.
Dla szkół na Wileńszczyźnie szczególnie bolesna okazała się decyzja o zwiększeniu liczby uczniów w klasach, bo i tak samorządy łamały sobie głowę, jak utrzymać małe szkółki i klasy (jest tak dlatego, że w jednej miejscowości niekiedy działają szkoły o trzech językach wykładowych). Tu rząd zresztą popisał się szczególną ekwilibrystyką. Otóż w oddzielnym paragrafie zezwala się dla szkół małokomplektowych polskich i litewskich (!) zmniejszyć liczbę dzieci o dwoje. Jednak uwzględniając uchwałę o zwiększeniu liczby dzieci o 5, mamy zwiększenie o troje dzieci dla poszczególnych kategorii szkół.
Nie mniej boleśnie dotknęło szkoły polskie zmniejszenie z takim trudem wywalczonego 20-procentowego dodatku do koszyczka ucznia dla szkół mniejszości narodowych. Od tego roku szkolnego ma on wynosić zaledwie 15 proc. Niestety, ale tylko dzięki wydajnej pomocy szkolnictwu polskiemu na Litwie z Macierzy, możemy zawdzięczać ich atrakcyjność.
Tego roku pomimo bieżących remontów i odnawiania szkół, na które łoży zarówno samorząd jak i Polska, w rejonie wileńskim została wybudowana polska szkoła początkowa w Mariampolu za pieniądze Rzeczypospolitej Polskiej i rejonu wileńskiego.
W stolicy – wielkie remonty
W stolicy tego roku na renowację szkół przeznaczono ponad 21 mln litów. Prawda, należy zaznaczyć, że tylko 2 mln przeznaczył na ten cel samorząd Wilna oraz 1,3 mln Ministerstwo Oświaty i Nauki, zaś reszta środków – to pieniądze z Unii Europejskiej. Wśród dziewięciu szkół, jakie tego roku zostały wciągnięte na listę renowanych, znalazły się też placówki, gdzie nauczanie odbywa się również po polsku: Szkoła Średnia im. Joachima Lelewela, Szkoła Średnia w Leszczyniakach (Lazdynai), w Grzegorzewie i Jerozolimce. Prace w tych szkołach trwały podczas wakacji, ale zostaną zakończone dopiero późną jesienią.
Klasy pierwsze „obcina” niż demograficzny
Do pierwszych klas w szkołach polskich na Litwie tego roku przyjdzie ponad tysiąc uczniów. Jak już pisaliśmy w ubiegłym tygodniu, wszyscy pierwszoklasiści oraz zerówkowicze otrzymali plecaki wraz z wyprawkami – przyborami szkolnymi. Jest to prezent dla dzieci polskich na Litwie od przyjaciół z Macierzy oraz w dużej mierze od Wileńskiego Rejonowego Oddziału ZPL, którego prezes – europarlamentarzysta, prezes AWPL Waldemar Tomaszewski środki na ich zakup przeznaczył z kwoty, jaka wpłynęła na konto Oddziału z odpisanych 2 proc. podatku.Tego roku szkolnego jedynie w rejonie wileńskim notowany jest wzrost liczby uczniów w polskich szkołach. Zarówno w Wilnie, jak i rejonach podwileńskich jest on mniej więcej stabilny od kilku lat.
W Wilnie najliczniejszą grupę pierwszoklasistów ma tego roku Wileńska Szkoła Średnia im. Wł. Syrokomli – 65 osób, trzy klasy pierwsze. Po dwie pierwsze klasy mają też Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II (prawie 50), a także szkoła – przedszkole „Wilia” (48 dzieci) oraz „Źródełko” („Šaltinelis”) – gdzie jest 31 uczniów. Szkoła ta tego roku po raz pierwszy ma dwie klasy (ogółem uczy się tu 86 dzieci) i raczej jej dyrektorka Violeta Kuczinskaja nie narzeka na brak narybku. Jedynie brak dostatecznej liczby pomieszczeń ogranicza możliwości jej poszerzenia. Pełną klasę ma Wileńska Szkoła Podstawowa im. A. Wiwulskiego (24 osoby), mniej liczne, bo liczące odpowiednio 17 i 12 dzieci są klasy pierwsze w szkołach „Zielone Wzgórze” („Żaliakalnio” przedszkole-szkoła) oraz Szkole Średniej im. J. Lelewela. Po jednej klasie pierwszej mają też inne szkoły średnie: im. J. I. Kraszewskiego, im. Sz. Konarskiego, w Leszczyniakach, na Lipówce i w Grzegorzewie. Pięcioro uczniów liczy klasa pierwsza (będzie łączona) w szkole średniej w Jerozolimce. Smutne są to liczby, kiedy je porównamy z latami 90., kiedy to m. in. w szkole im. Jana Pawła II klas pierwszych bywało …ponad dziesięć, tak samo w Syrokomlówce. Przyglądając się placówkom polskim w stolicy, wydaje się, że najlepsze perspektywy mają szkoły początkowe łączone z przedszkolami. Np. tego roku w zerówce „Wilia” ma 54 dzieci, co rokuje na przyszły rok trzy klasy pierwsze.
Nowości lepsze i mniej dobre
W nowym roku szkolnym czeka szkoły kilka innowacji. Otóż, niestety, nadal uczniowie klas początkowych będą oceniani poprzez rysowanie słoneczek, kwiatuszków. Jednak pierwszym znakiem powrotu do wyraźnej gradacji ocen jest wprowadzenie tego roku bardziej zrozumiałych dla rodziców ocen postępów ich dzieci: dobry, średni, zły. Inną nowością będzie to, że szkoły uzyskując coraz więcej samodzielności mogą na naukę poszczególnych przedmiotów przeznaczyć o 10 proc. więcej lub mniej czasu lekcji; jest dzielenie klas na grupy nie tylko na lekcje języka obcego (m. in. będzie on obowiązkowy od klasy II), ale też litewskiego, matematyki, czy innych zajęć.
Na wiosnę szkoły mają wreszcie szansę pracować w normalnym trybie, bowiem terminy egzaminów maturalnych zostaną przesunięte na koniec roku szkolnego. Bieżący rok szkolny dla klas VI-XI kończy się 11 czerwca, zaś uczniowie klas X i XII będą mieli ostatni dzwonek 28 maja. Prawda, jeszcze nie jest wiadomo, czy sprawdziany dla klas X będą obowiązkowe, bo w tym celu trzeba zmienić ustawę o oświacie, a to leży w gestii Sejmu. Na razie jest tak, że wiele szkół z nich rezygnuje, bowiem ich wyniki nie mają wpływu na dalszą naukę. Czekają też nowości maturzystów: będą składali mniej egzaminów. Do uzyskania matury wystarczy dwóch egzaminów: z języka litewskiego i jednego z wyboru. Oczywiście ci, co wybierają się na studia będą składali ich więcej – w zależności od wymagań uczelni. Od tegorocznej matury nie będą się dublowały egzaminy państwowe i szkolne z tych samych przedmiotów, z wyjątkiem języka litewskiego. Nie będzie też można tego samego roku przezdawać matury. Jedynie ci, którzy z powodu choroby lub innych ważnych przyczyn byli nieobecni na maturze dostąpią tego prawa. Już we wrześniu zostaną zatwierdzone programy egzaminów dojrzałości. Od 30 do 50 proc. ich treść ma być zgodna z ogólnym kursem podawanym dla uczniów.
U progu nowego roku szkolnego wypada wszystkim nam życzyć, byśmy w dobie kryzysu jednak mądrze oszczędzali, nie zagalopowali w obcinaniu godzin, bowiem dziecko zarówno wiedzy jak i rozwoju umiejętności potrzebuje już dziś: tu i teraz. Jutro będzie za późno. Dziecko nam wyrośnie.
Janina Lisiewicz
Fot. Jerzy Karpowicz