Po raz pierwszy w najnowszej historii tej ziemi, Polak, jeden z liderów Związku Polaków na Litwie, prezes Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, poseł na Sejm RL, kandydował na stanowisko prezydenta Republiki Litewskiej. Waldemar Tomaszewski startował w wyborach z ramienia AWPL, przy bardzo aktywnym poparciu wszystkich polskich organizacji na Litwie. Startował w bardzo niełatwych wyborach, kiedy praktycznie od ich ogłoszenia do godziny X poprzez rankingi, badania opinii publicznej głoszono zwycięstwo jednej z siedmiu kandydatów – Dali Grybauskaite.
Pani Dalia – komisarz unijna z Brukseli, była wyraźną faworytką wyborów. I wygrała je, chociaż w ostatnich tygodniach wylano na nią dużo brudów. Pani Grybauskaite zwyciężyła już w pierwszej turze, bowiem udział w głosowaniu wzięło prawie 52 proc. osób uprawnionych do głosowania i prawie 70 proc. oddało na nią głos. Jest to błyskotliwy sukces, bowiem dotychczasowi prezydenci Litwy wyłaniani byli w drugiej turze i w dość ostrej konkurencji. Tym bardziej intrygujący, że po raz pierwszy prezydentem na Litwie została kobieta. A przecież dotychczas pani Grybauskaite nawet nie parała się „prawdziwą” polityką, a była urzędnikiem wysokiej rangi najpierw na Litwie (minister finansów), a następnie w Brukseli. Na jej tak zawrotny sukces złożyło się chyba kilka czynników: utrata autorytetu przez partie, nieobecność partyjnych liderów „wyhodowanych” przez nie; nie jest bez znaczenia też to, że w ciągu ostatnich kilku lat była nieobecna na Litwie i nie „miała szansy” skompromitować się niepopularnymi posunięciami czy też aferami i bodajże największy atut „leady” – kryzys, który coraz natrętniej zagląda w oczy każdemu obywatelowi. I obywatel szuka zbawiciela. Teraz wypada tylko z niecierpliwością czekać, czy kolejny Mesjasz na Litwie – tak odbierała większość obywateli osobę pani komisarz – spełni pokładane w nim nadzieje.
Pani prezydent starała się wykazać jako osoba zdecydowana, wszystko wiedząca i czuła na problemy zwykłych ludzi. Jaką będzie w trakcie pełnienia urzędu – już wkrótce zobaczymy. Lecz to jest sukces pani Grybauskaite. Czy będzie sukcesem całej Litwy, będziemy mieli okazję się przekonać. My, Polacy na Litwie, mamy swoje wielkie zwycięstwo. Waldemar Tomaszewski nie tylko zdołał zdobyć odpowiednią liczbę podpisów (z dużą nadwyżką) na początek kampanii (co świadczyło o zaufaniu i poparciu rodaków), ale też wykazał się pozytywnie podczas debat i dał się poznać zarówno Polakom jak również Litwinom, że nie jest nowicjuszem ani w polityce, ani w kwestiach gospodarczych. Podczas dialogu przedwyborczego z panią Dalią Grybauskaite w Baltijos TV wypadł doskonale: kompetentnie i wiarygodnie. I nawet obecność faworytki wyborów nie zdołała przyćmić jego rzeczowości i rozwagi. Że był „dobry” w czasie całej kampanii świadczy też fakt, że najczęściej uszczypliwe wobec Polaków media litewskie tym razem dały sobie spokój.
W efekcie poprawnie przeprowadzonej kampanii wyborczej i ogłoszenia solidnego programu wyborczego Waldemar Tomaszewski uplasował się na czwartej pozycji spośród siedmiu kandydatów do urzędu prezydenta. Ustąpił jedynie bezwzględnej faworytce, kandydatowi z ramienia socjaldemokratów (potężnej i wpływowej partii) oraz przedstawicielowi partii, która przed kilkoma laty też zaproponowała obywatelom prezydenta, który miał zaprowadzić w kraju ład i porządek, a został usunięty ze stanowiska głowy państwa poprzez procedurę impeachmentu. Czwarta pozycja w szeregu tuż po dwóch potęgach partyjnych z 4,7 procentami głosów wyborców (jak to ciągle nam nie staje tego ułamka procentu do sukcesu) i zajęta pozycja przed przedstawicielką partii milionera i byłą pierwszą premier niepodległej Litwy – to bezsporny sukces. Sukces nie tylko odniesiony w „polskich” rejonach: w rejonie wileńskim lider AWPL zdobył prawie 50 proc. głosów, w solecznickim prawie 67 proc., a w Wilnie prawie 10 proc. i uplasował się na drugim miejscu.
Jest to wielkie zwycięstwo Polaków na Litwie, wrośniętych korzeniami w tę ojczystą ziemię, a ciągle będących na cenzurowanym, sprawdzanych na lojalność i obywatelskość. To zwycięstwo nas wszystkich, którzyśmy poszli tego deszczowego dnia do urn wyborczych i swoim wyborem powiedzieliśmy współobywatelom i całemu światu: Polacy na Litwie mają szansę na sukces i sami ją sobie wypracowali w ciągu ostatnich 20 lat, wstając z klęczek i poprzez wszechstronną społeczną i polityczną działalność dążąc do jednego celu – godnego życia na własnej ziemi. I zwyciężyliśmy. Pan poseł Waldemar Tomaszewski chyba nie odmówi nam współautorstwa tego zwycięstwa. Bo kiedy ktoś z Polaków tu, na Litwie, odnosi sukces, to promuje całą społeczność polską: nasze przedszkola, szkoły, zespoły, prasę, organizacje, rodziny, które przyczyniły się do wychowania, wykształcenia i kształtowania zwycięzcy – lidera. Niech ten sukces w kampanii prezydenckiej utkwi nam w pamięci, by przy kolejnych wyborach zechciało się nam pójść do urn i oddać głos na swoich kandydatów czy to w wyborach samorządowych, czy sejmowych, nie utyskując, że cóż to znaczy nasz głos. Znaczy bardzo wiele: zwycięstwo, kiedy jesteśmy jednością silni.