
Kiedy wymieniam po kolei oddzielnie wyrazy: Wilno, Żary, szpital, cmentarz, wojsko, Grodno na pierwszy rzut oka nie tworzą jednej całości… Tym słowem-kluczem, ogniwem, które potrafi złączyć je w jeden łańcuch sztafety pokoleń jest wyraz „pamięć”.
Cmentarz Wojskowy na Antokolu w Wilnie. Na jednym z jego pagórków, tuż za kwaterą polskich legionistów wśród kolorów jesieni świeci jasną barwą odnowiony pomnik. Tu spoczywa podpułkownik, lekarz wojskowy, dr Kazimierz Malanowicz, urodzony w roku 1884 w Brześciu, zmarł w wieku 49 lat, w 1933 roku. Jest jednym z wielu świadectw polskiej historii Wilna, jednym z ludzi: adwokatów, lekarzy, sędziów, księży, inżynierów, artystów, którzy w historii miasta zostawili swój trwały ślad: tu pracowali, tworzyli, działali, przyczyniając się do sławy i chwały grodu Giedyminowego, stanowiąc jego polski pierwiastek. Dziś ich potomkowie, nie w prostej – narodowej linii, stanęli obok rodaków z Macierzy, by wydrzeć z niepamięci kolejne nazwisko w szeregu tych, którzy swoim życiem udowodnili, że w ciągu jednego życia, nawet niezbyt długiego, można pięknie się Ojczyźnie przysłużyć. Te słowa dotyczą też współczesnych bohaterów tej historii – ludzi, którym obca jest obojętność.
Jak powiedziała jedna ze współczesnych polskich pisarek: człowiek to rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki. Właśnie przypadek w tej historii odegrał niemałą rolę. Polskie Stowarzyszenie Medyczne na Litwie przed rokiem zorganizowało w Wilnie międzynarodowy kongres z okazji swego jubileuszu. Przybyli nań dwaj bracia – wojskowi lekarze z Żar. Odwiedzając cmentarz na Antokolu natrafili na grób ppłk. lekarza dr. Kazimierza Malanowicza. Znali tę osobę, ponieważ ich pasją jest historia dziejów polskiego lecznictwa. To dzięki ich zaangażowaniu w badanie dziejów, szpital, w którym pracują, przed dwoma laty swą nazwę uzupełnił o słowo „kresowy”.
Cóż mogą mieć wspólnego Żary na Ziemi Lubuskiej z Kresami? Jak się okazało, sporo: ich polską historię w okresie po II wojnie światowej tworzyli kresowianie, w przeważającej większości z obecnej zachodniej Ukrainy, Lwowa (chociaż i wilniuków nie brak w Żarach, Jeleniej Górze i Zielonej Górze). Badając historię polskiej medycyny na Kresach natrafili na nazwisko dr. Kazimierza Malanowicza. I oto takie nieoczekiwane spotkanie z nim w Wilnie… Ten przypadek zaowocował kolejnym – poznaniem, jak zaznaczyli panowie Krzysztof i Zygmunt Kopocińscy (bracia bliżniacy, lekarze wojskowi) pani Alicji Klimaszewskiej, wilnianki urodzonej na wileńskiej Łosiówce, nauczycielki-polonistki, od lat pełniącej obowiązki prezesa Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą.
Jak już pisaliśmy na łamach N.G. publikując list panów Kopocińskich zapraszający wilnian na uroczystość poświęcenia odnowionego pomnika lekarza wojskowego, po odnalezieniu nagrobka, który był uszkodzony, miał połamane ogrodzenie i na wpół czytelne napisy pod grubą warstwą mchu, po powrocie do kraju wystąpili z wnioskiem do Wojskowej Izby Lekarskiej, aby ta podjęła się finansowania renowacji nagrobka. To im się udało i mieli z ramienia WIL podjąć się przeprowadzenia tej akcji. Przypadek sprawił, że udało się im pozyskać do współpracy jednego z najwybitniejszych konserwatorów światowej sławy profesora Janusza Smazę, który bezpłatnie wykonał ekspertyzę, harmonogram i zakres wymaganych prac.
Żary od Wilna dzieli ponad tysiąc kilometrów, bariera urzędnicza, więc znów szczęśliwym przypadkiem w załatwianiu formalności była pomoc miejscowych Polaków na czele z Alicją Klimaszewską, której w załatwianiu formalności pomagał Wiktor Nowosielski. W lipcu i sierpniu br. profesor Smaza (który, jak zaznaczyli panowie Kopocińscy znalazł w swym niezwykle napiętym grafiku czas na zajęcie się pomnikiem w Wilnie) wraz ze swoim asystentem mgr. Piotrem Owczarkiem przeprowadził renowację. A panowie Krzysztof i Zbigniew pracowali jako wolontariusze. Nagrobek stanął znów jak nowy.
Uroczyste poświęcenie nagrobka poprzedziła odprawiona w kościele pw. śś. Piotra i Pawła Msza św., w której obok gości z Polski wzięła udział grupka wilnian oraz konsul generalny Ambasady RP w Wilnie radca-minister Stanisław Cygnarowski i attaché obrony płk Mieczysław Wójcik. Po modlitwie zebrani autokarem udali się na Cmentarz Antokolski. Po krótkim przedstawieniu przez inicjatorów tej akcji, poświęcenia nagrobka dokonał kapelan ks. Stanisław Denys. Pan Krzysztof Kopociński – lekarz okulista 105. Szpitala Kresowego w Żarach w wielkim skrócie zapoznał zebranych z biografią doktora Kazimierza Malanowicza. M. in. doktor Malanowicz kierował szpitalem wojskowym w Grodnie, który pełnił ważną funkcję podczas wojny polsko-bolszewickiej, studiował, a później też współpracował z Uniwersytetem Stefana Batorego w Wilnie, tu też pełnił obowiązki kierownika pracowni bakteriologicznej, co było bardzo niebezpieczne, bowiem w Wilnie szalały epidemie tyfusu, ospy, czerwonki i wielu innych chorób zakaźnych. Swoją pracą lekarza wojskowego oraz naukową zasłużył na pamięć i wdzięczność potomnych. Pan Krzysztof zapowiedział, że wraz z bratem szykują szerszą publikację o tym lekarzu.
Panowie Kopocińscy przekazali wyrazy uznania i drobne upominki pani Alicji Klimaszewskiej, Wiktorowi Nowosielskiemu oraz prezesowi Polskiego Stowarzyszenia Medycznego na Litwie Danielowi Lipskiemu. Wilnianie z kolei dziękowali rodakom z Macierzy za pamięć i tak szlachetny gest opieki nad miejscem spoczynku zasłużonych dla Wilna osób.
Między innymi na uroczystości była obecna daleka krewna ppłk. dr. Kazimierza Malanowicza pani Małgorzata, która przybliżyła zainteresowanym historię rodziny Malanowiczów. Ojciec pana Kazimierza – Józef pracował w administracji Kolei Wileńskiej, a jego przyrodnia siostra Maria Malanowicz była znaną aktorką teatralną, która swoją karierę zaczynała w wileńskiej „Lutni”, występowała też w Teatrze na Pohulance. Pani Małgorzata pokazała album obrazujący życiorys Marii Malanowicz, który niedawno został wydany. Są w nim m. in. zdjęcia rodziców dr. Kazimierza Malanowicza, ich domu, który zachował się do dziś. Pani Małgorzata przekazała też wilnianom pozdrowienia od siostrzenic ppłk. Malanowicza: Bronisławy Opalskiej i Anny Butler, które, niestety, ze względu na swój wiek (ponad 90 lat) nie mogły przybyć z Gdańska do Wilna, ale są wdzięczne za pamięć o ich krewnym.
Panowie Krzysztof i Zbigniew Kopocińscy mają nadzieję, że też inne środowiska w Polsce zaciekawią się miejscem spoczynku swoich przedstawicieli w Wilnie i zatroszczą się o to, by ich groby wyglądały godnie. A poprzez to wykazanie zainteresowania (tak jak i oni) przybliżą młodemu pokoleniu w Macierzy historię Kresów, życiorysy ludzi, którzy tu dla Ojczyzny – Polski pracowali. Warto też odnotować, że przy okazji renowacji nagrobka ppłk. Malanowicza, rodacy dokonali niezbędnych prac zabezpieczających przy pomniku prof. Mariana Zdziechowskiego – jednego z rektorów Uniwersytetu Stefana Batorego, który też spoczywa na Cmentarzu Antokolskim.
Miła, serdeczna i dająca jakże wiele pozytywnych emocji uroczystość, która sztafetą pamięci połączyła kilka pokoleń rodaków, niestety, odbyła się bez udziału młodzieży z Wilna i Wileńszczyzny, chociaż organizatorzy wysłali maile z informacją do polskich szkół. A wielka szkoda. Nie tylko dlatego, że młodzież ominęła ważna lekcja historii, ale też przykład postawy obywatelskiej, zaangażowania, aktywności społecznej. A przecież ciągle się skarżymy na obojętność, znieczulicę… w tym u młodzieży. A to sobotnie jesienne popołudnie dawało wspaniałą okazję do uczulenia młodych ludzi na historię swojej małej Ojczyzny (nie na podstawie suchych sformułowań z podręczników etyki) na przykładzie inicjatywy naprawdę wspaniałych ludzi, dla których pamięć o naszej historii, rodakach i ich czynach jest wartością, dla której warto poświęcać cząstkę swego życia.
Wspaniała inicjatywa lekarzy wojskowych z Polski,oby więcej takich ludzi,pamiętajmy o tych, którzy tworzyli wielkość polskich Kresów